fbpx

Gruzja dla niezdecydowanych by Zygmunt

Witajcie, na warsztat dostaliśmy książkę o Gruzji napisaną przez naszego dobrego znajomego, wrocławskiego literata Artura Zygmunta Zygmuntowicza. Ów książka jest zbiorem refleksji, doświadczeń i przeżyć autora, zebranych w trakcie jego podróży to tym pięknym, surowym i bliskim sercu naszych rodaków kraju.

O jej zrecenzowanie poprosiliśmy naszą współpracowniczkę i koleżankę z czasów studenckich – Madame Chatte.

Kiedy mój serdeczny towarzysz z okresu studiów zarekomendował mi książkę Artura Zygmuntowicza „Gruzja dla niezdecydowanych”, bez wahania stwierdziałam – wchodzę w to. Później pomyślałam, że będzie to pewnie kolejny przewodnik z cyklu: co warto obejrzeć i zjeść oraz gdzie najlepiej kupić magnesy na lodówkę, ale jakże wielce się pomyliłam, kiedy już od pierwszych stron uderzył mnie subiektywny sznyt rodem z „Pamiętników z wakacji” (na szczęście bez mięsnego jeża), okraszony humorem i siłą przekazu autora, który niczym licencjonowany koryfeusz przeprowadził mnie przez nieznane mi dotąd terytorium.

Monatyr Udabno – Gruzja

Lektura smagana jest dadaistycznymi igraszkami słownymi oraz frywolnym żonglowaniem fleksją. Miejscami mocna w przekazie, opiniotwórcza, nie stroniąca od odważnych autorefleksji. Przemierzając poszczególne fragmenty, poznajemy smaki Gruzji, przegryzamy ciasto, wypijamy aromatyczny rosołek, a na deser sączymy koktajl kulturowo-antropologiczny. Jako zaprawiony weteran podmiejskich wojaży autobusowych wiem, że komunikacja publiczna nie sprzyja komunikacji społecznej, jednak w Gruzji rzecz ma się zupełnie inaczej. Poczucie synergii z przypadkowo napotkanymi entuzjastami życia, częstokroć obfituje w crossfit wątroby autora wiedzionego przez meandry ciekawości. Co dla mnie akurat jest doskonale zrozumiałe, bo przecież człowiek jest z natury badaczem, a dodatkowo, jeśli jeszcze nie jest się statystycznym Polakiem i czyta się więcej niż jedną książkę w roku, to po tą książkę naprawdę warto sięgnąć.

W opowieści o Gruzji pojawiają się także naturalistyczne opisy, które tylko budują autentyzm danej chwili, co zdecydowanie zaostrza apetyt na więcej. Forma tej gawędy została skonstruowana bez przeładowania i zbędnej nadmierności, chciałoby się rzec „akuratnie”. Autor dotyka wielu aspektów obyczajowości, nie tylko samych mieszkańców Gruzji, ale i przyjezdnych, którzy czasami niestety bez poszanowania autochtonów, zdobywają miano patoturystów.

Monastyr David Garedża – Gruzja

Fotografie zawarte w tej publikacji ukazują prawdę bez instagramowych filtrów, a dzięki tym obrazom możemy higroskopijnie zassać tamtejszą atmosferę. Podróże mają sens, gdy coś zmieniają w naszym życiu. Podobne jest z książkami. Do tej pory moje wyobrażenie o Gruzji kończyło się na kulinarnej eskapadzie do dwóch kulinarnych knajp w stolicy, a po przeczytaniu lektury czuję się jak po zastrzyku z turystycznych endorfin, za co Autorowi serdecznie dziękuję.

A wy pamiętajcie, jeśli chcecie zaimponować Gruzinom, to znajomość „Czterech pancernych i psa” ze szczególnym uwzględnieniem Grigorija, nie wystarczy. Słowo – portal, to „Sakartwelo”. Zachęcam wszystkich niezdecydowanych do trzech wypraw: najpierw do księgarni, później do kasy biletowej na lotnisku, a na koniec do podróży w głąb siebie. Podróżować, jest przecież bosko… .

fot. Celina Wasilewska
http://www.petersguesthouse.pl/

About

You may also like

Masz pytania, komentarze? pisz śmiało, ale z klasą :-)