Podróż do Gruzji chodziła nam po głowie od dłuższego czasu. Jedyną kwestią było znalezienie lotu w przystępnej cenie, spakowanie plecaków i wyruszenie na podbój fascynującego nas Kaukazu. Na początku roku kupiliśmy w internecie 3 bilety w promocyjnej cenie. Okazja trafiła się na 90-lecie naszego rodzimego przewoźnika LOTu.
Termin wyjazdu: przełom czerwiec/lipiec.
PLAN PODRÓŻY „samochodem dookoła Gruzji”:
1 dzień – przylot do Tbilisi – zwiedzanie miasta – nocleg
2 dzień – Tbilisi – zwiedzanie miasta – nocleg
3 dzień – z Tbilisi – Gruzińska Droga Wojenna – Stepancminda – Monastyr Cminda Sameba – Mccheta – nocleg
4 dzień z Mccheta – Gori – Kutaisi
5 dzień z Kutaisi – Uszguli – Kutaisi nocleg
6 dzień z Kutaisi – Batumi nocleg
7 dzień Batumi nocleg
8 dzień Batumi nocleg
9 dzień Batumi nocleg
10 dzień Batumi nocleg
11 dzień z Batumi – Khulo – Wardzia nocleg
12 dzień Wardzia nocleg
13 dzień z Wardzia – Borjomi – Tbilisi nocleg/lot do Polski
1 etap podróży na mapie:
2 etap podróży na mapie:
Nocny lot i drobne przesunięcie czasu lekko nas zmęczyły, jednak oczekiwane wkrótce atrakcje utrzymywały w nas odpowiednio wysoki poziom adrenaliny. W Tbilisi wylądowaliśmy około 6 rano czasu gruzińskiego.
Tuż obok lotniska znajduje się przystanek komunikacji miejskiej i regularnie kursuje miejski autobus nr 37. Standard jak w naszych solarisach. Koszt przejazdu do centrum miasta tylko 50 tetrii (75 groszy)! Możecie pojechać także taksówką, które jak stado os krążą dookoła portu, ale koszt przejazdu będzie zdecydowanie wyższy – po dogadaniu ceny z kierowcą sięga ona około 10 euro.
Po 30 minutach jazdy dotarliśmy do centrum i wysiedliśmy przy przystanku Avlabari. Stąd do ronda Europejskiego i starego miasta jest już tylko rzut kamykiem, więc poszliśmy pieszo.
I tu pierwsza akcja! Na ulicy pustki, prawie żadnych samochodów… . Za nami – jeden za drugim zaczęły nadbiegać zewsząd bezpańskie psy! Serce wali jak oszalałe i co tu robić?! Pani ze sklepu widząc całą sytuację wkroczyła do akcji i w grzeczny ale skuteczny sposób przegoniła je na krótki czas. Biegająca wataha wróciła… . Jak się później okazało, takie zjawisko ma miejsce w całym kraju, jednakże nie ma się czego obawiać. Szwendające się czworonogi są wysterylizowane i oznakowane kolczykiem w uchu. Ich przyjazne nastawienie do ludzi wynika ze zwyczajnego oswojenia z człowiekiem i miejską cywilizacją. Psiaki są często bardzo wygłodzone i jeśli zachcecie to kupcie im w sklepie małe przekąski (nie spotkaliśmy się z przypadkiem ugryzienia).
Pierwszy dzień pobytu to przede wszystkim zwiedzanie starego Tbilisi, a w tym malownicze ruiny starego fortu Narikala – możecie wjechać na niego kolejką gondolową – polecamy, pomnik matuli Gruzji, słynną „podpaskę” czyli Most Pokoju, przyległy do niego Rike Park – najmłodszy w mieście park rekreacyjny dla całych rodzin, dzielnicę kąpieli siarkowych Abanotubani, statuę Króla Vakhtang Gorgasali, spacer po najdłuższej ulicy w mieście – Rustawelego – rozciąga się na długości 1,5 km między placem Wolności a placem Rewolucji Róż (tu na scenie bronił Gruzji przez agresją Rosyjską Prezydent Lech Kaczyński, pomiędzy znajduje się gruziński parlament), Świątynię Metechi oraz nocne życie podświetlonego kolorami miasta.
Ciekawą propozycją dla rodaków jest wizyta w knajpie „Warszawianka”, w której możecie chlapnąć gruzińskie specjały i pogadać po polsku z Gruzinami studiującymi w Polsce (trochę łamaną polszczyzną ale zawsze!).
Ciekawym pomysłem na szybkie ogarnięcie najważniejszych punktów miasta jest karnięcie się londyńskim, czerwonym i piętrowym autobusem bez dachu – kupujecie raz bilet i możecie jeździć przez najbliższe 24h, wsiadać i wysiadać kiedy chcecie.
Szczególne wrażenie miasto robi nocą! Jest pięknie oświetlone kolorami tęczy, wzdłuż brzegów rzeki Kura, Świątyni Metechi aż za „podpaskę”. Most Pokoju przybiera wówczas barwy narodowe Gruzji. W Rike Parku odbywają się pokazy – show tańczących fontann. Warto przysiąść na kieliszek wybornego winka w którymś z ogródków barowych.
GDZIE NOCOWAĆ?
Szukając noclegu kierowaliśmy się w pierwszej kolejności lokalizacją. Chcieliśmy być jak najbliżej wspomnianych powyżej atrakcji, tak aby nie tracić czasu na zbędne dojazdy.
Do rezerwacji noclegów używamy głównie bookinga i airbnb.
Przy okazji podajemy przypisane nam linki przez które możecie zdecydowanie taniej zarezerwować swoje noclegi. Zachęcamy do skorzystania!
ZWIEDZAMY TBILISI – 2 dzień
Drugi dzień przygody ze stolicą Gruzji zaczynamy od wyjścia z naszej kwatery. Centralnie nad nami z dumą i powagą bacznie przygląda się miastu Matka Gruzja. Aluminiowy, 20 metrowy pomnik symbolizuje z jednej strony gościnny charakter Gruzinów – trzymana w ręce czaszę z winem, a z drugiej miecz świadczący o gotowości do obrony przed wrogami.
Schodząc w dół mijamy niewielki, stary kościół prawosławny Jvaris Mama Church. Warto do niego zajrzeć, a pod samym wejściem polecamy zakupić pocztówkę ze znaczkiem i na miejscu wrzucić ją do skrzynki na listy. Do Polski nasze kartki dotarły po około 2 tygodniach – to znacznie krócej niż np. z Sarajewa. Dalej idąc w kierunku rzeki Kura po prawej stronie miniecie pięknie odrestaurowaną Wielką Synagogę.
Zajrzeliśmy do jej środka (przy wejściu załóżcie jarmułkę na głowę) i zostaliśmy otoczeni piękną wonią drzewno-korzennych zapachów! Zapach cudo!.
Po wyjściu z Synagogi doszliśmy do placu przy moście z wielkim napisem I LOVE TBILISI. Przy placu parkują czerwone, londyńskie autobusy, więc jak macie ochotę i trochę grosza, możecie zakupić bilet 24h i obejrzeć miasto z górnego, odsłoniętego pokładu autobusu. Schodząc po schodkach w dół wejdzie do strefy imprezowo-gastronomicznej. Przodują tu jednak puby w stylu irlandzkim, więc nie polecamy osobom chcącym kosztować gruzińskie smaki.
Przechodząc przez most dojdziecie do ronda Europejskiego. Obok na wzniesieniu zbudowano piękny Kościół Matki Boskiej Metechskiej, przy którym groźnie pozuje posąg Króla Vakhtanga Gorgasaliego.
Pamiętajcie, że wchodząc do wszelkich świętych miejsc musicie mieć zakryte nogi i ramiona. Ignorując ten nakaz możecie zranić uczucia religijne modlących się wewnątrz ludzi!
Tuż za rondem wejdziecie do wspaniałego parku Europejskiego, nad którym góruje Pałac Prezydencki ze szklana kulą w stylu tej z niemieckiego Reichstagu. Tuż przy wejściu znajduje się naziemna stacja kolejki gondolowej prowadzącej na szczyt twierdzy Narikała i pomnika Matki Gruzji.
Namawiamy na przejażdżkę bo naprawdę warto, a widoki z góry rekompensują wydane kilka lari. Dalsza część parku to klimatyczna strefa wąskich uliczek, bujnej roślinności, kilku ogródków piwnych i orzeźwiającej fontanny, która po zachodzie słońca ożywa i zamienia się w widowiskowy pokaz świateł i wody tańczących w rytm głośno brzmiącej muzyki.
Najbardziej charakterystycznym punktem całego parku jest zawieszona nad rzeką Mtkwari (Kura) metalowo-szklana konstrukcja przypominająca swoim wyglądem kobiecą „podpaskę”!
Po zmroku cała konstrukcja przywdziewa barwy narodowe Gruzji, a na moście tętni życie. Spacerującym ludziom przygrywają uliczni grajkowie, czasami załapiecie się na mały pokaz tańca ludowego. Nie skąpcie kilku groszy dla występujących tam artystów.
Wędrując z powrotem w kierunku pomnika króla Vakhtanga, wzdłuż rzeki Mtkwari (Kura), po jakiś 600m dojdziecie do kolejnej perełki starego Tbilisi. Jest nią najstarsza dzielnica miasta Abanotubani (licząca 1500lat!) skrywająca wspaniałe łaźnie siarkowe oraz majestatyczny kompleks Orbeliani, o wyglądzie pochodzącym z bajki o Sindbadzie czy księżniczce Szeherezadzie!
Łaźnie siarkowe pojawiły się w Tbilisi za sprawą panujących tu Persów (VI w n.e.). Tuż obok znajduje się drugi kompleks Sulphur, który zawiera carskie banie (łaźnie) umieszczone pod powierzchnią ziemią oraz przykryte kopułami o wyglądzie żółwiej skorupy. Oba przyciągają jak magnes rzesze zachwyconych turystów i mieszkańców miasta.
Legenda niesie, że nazwa miasta Tbilisi pochodzi właśnie od źródeł termalnych i oznacza „ciepłe miejsce”. W czasach średniowiecznych król Vakhtang udał się na polowanie ze swoim sokołem. w mocno zalesionym regionie w środkowej Gruzji. Sokół złapał bażanta i podczas szamotaniny oba ptaki wpadły do gorącego źródła i pod wpływem gorącej wody ugotowały się. Król był pod takim wrażeniem gorącej wody, że postanowił oczyścić las i zbudować miasto wokół tego cudu natury.
Druga wersja legendy głosi, że król będąc na polowaniu zranił w nogę uciekającego przed nim jelenia. Ten biegnąc na oślep przebiegł przez strumień wody wydobywający się z gorącego źródła i po chwili jego rana zagoiła się. Po tym wydarzeniu król postanowił wybudować miasto i przenieść stolicę z Mcchety do Tbilisi. Na chwilę przerwy i relaksu polecamy wizytę w świetnej restauracji Sormoni (mieści się obok łaźni), która posiada taras restauracyjny na dachu. Wasz stolik będzie ustawiony na wprost pomnika króla Vakhtang i kościoła Metechi! Widok jak z bajki!
Druga część zwiedzania miasta przebiega przez najdłuższą aleję miasta Szoty Rustawelego (1,5km) i zaczyna się od placu Wolności. Na jego środku wybudowano rondo drogowe, na którym ustawiona jest wysoka kolumna z pozłacanym pomnikiem Św. Jerzego – pogromcy smoka. Tuż obok znajduje się miejski ratusz. Aleja Rustawelego zawiera wiele muzeów i zabytkowych budynków, które warto odwiedzić. Idąc wzdłuż alei dojdziecie do gruzińskiego parlamentu. Ostatnimi czasy ten majestatyczny budynek ten był często pokazywany we wszystkich stacjach telewizyjnych, w związku z panującymi tam zamieszkami. Efektem tych zajść były krążące w internecie obawy o bezpieczeństwo turystów. Na miejscu okazało się, że groza tego miejsca była lekko nakręcona przez same media… .
Idąc dalej aż do końca ulicy, znajdziecie się na sporym placu „Rewolucji Róż”. Tuż obok mieści się najdroższy hotel w mieście (jest cały oszklony i widać go z daleka). W 2003 roku plac ten był świadkiem „rewolucji róż”, wydarzenia, które miało ogromny wpływ na kształt i wygląd dzisiejszej Gruzji. W 2008r. Prezydent Lech Kaczyński z przywódcami państw bałtyckich i Ukrainy, wzięli udział w wydarzeniu mającym na celu wezwania UE i NATO do zwrócenia uwagi na zapędy terytorialne Rosji, wpływając znacząco na wolność Gruzinów i ich kraju. Dzięki temu wystąpieniu Rosja powstrzymała swoje zapędy terytorialne i wycofała się z dalszej ofensywy na Gruzję. Na placu ustawiono sporych rozmiarów rower, składający się z dwóch części będących swoim lustrzanym odbiciem. Jest on metaforą państwa, symbolizującą połączenie wschodu z zachodem. Podróżując po Gruzji łatwo to sobie uzmysłowicie.
Tbilisi jest nowoczesną metropolią ze światowymi aspiracjami. Architektonicznie zawiera znaczny galimatias i jest sumą panowania na tej ziemi Persów, Turków, Imperium Rosyjskiego i Gruzińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Obecne inwestycje prześcigają się w nowoczesności i fantazji projektantów. Młodzi ludzie ambitnie spoglądają na swoją przyszłość, wierzą, że Gruzja pomimo położenia geograficznego należy do państw europejskich i niebawem stanie się członkiem UE.
Tbilisi jest miastem któremu trzeba poświęcić więcej czasu i uwagi. Kilka dni to stanowczo za mało aby jest dobrze poznać i ogarnąć w całości. My zobaczyliśmy w nim ścisłe TOP10 i to zobowiązuje nas do kolejnego przyjazdu! Do zobaczenia zatem!Z Tbilisi ruszamy na Gruzińską Drogę Wojenną, Kazbeg i Mcchetę, ale o tej przygodzie w kolejnym reportażu.
Zobacz także: Samochodem na wakacje.pl | O co chodzi z tym Batumi??? oraz Samochodem na wakacje.pl | Gruzińska Droga Wojenna – czy jest bezpieczna?
Samochodem do Gruzji? Samochodem na wakacje.pl | Samochodem do Gruzji? Dlaczego nie!
Masz pytania, komentarze? pisz śmiało, ale z klasą :-)