W trakcie naszych wędrówek po kompleksie „Riese” w Górach Sowich, zastanawialiśmy się po jaką cholerę Stalin napierał na przesunięcie zachodniej granicy Polski i ZSRR. Po co mu było pasmo Sudetów? Dlaczego tak zaciekle walczył o Berlin i Szczecin? Po co mu były „kresy wschodnie”? Szukając odpowiedzi na te pytania, musimy przywołać do tablicy sporo faktów, które w dużej mierze zadecydowały o takiej, a nie innej polityce.
Radziecki wywiad donosił Stalinowi o alianckich nalotach na III Rzeszę i przenoszeniu produkcji w „bezpieczne” miejsca w kraju. Pasmo Sudetów i wchodzące w nie Góry Sowie były idealnym terenem do umiejscowienia produkcji zbrojeniowej, laboratoriów i całych działów inżynieryjno-projektowych.
Kolejnym faktem była obsesyjna żądza szybkiego skonstruowania i budowy cudownej broni „Wunderwaffe”. Hitler szalenie naciskał na intensywność prac nad bombą jądrową, która tak naprawdę była dla niego ostatnią deską ratunku do odwrócenia losów wojny i przyszłego zwycięstwa.
Stąd też decyzja Führera o zmianie przeznaczenia kompleksu „Riese”. Najprawdopodobniej szkopy miały tu prowadzić badania i produkcję swojej „cudownej broni”. Stalin o tym wiedział i zdawał sobie sprawę o potencjale i wartości tychże badań.
Totalnym szokiem dla „czerwonego cara” był moment zrzucenia przez Amerykanów bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki. Wówczas Stalin uświadomił sobie, że bez niemieckiej technologii i naukowców „od atomu”, Związek Radziecki będzie w czarnej dupie! Tym samym obszar Gór Swoich i okoliczny przemysł musiały wpaść w ręce Rosjan!
Czerwonoarmiści wkraczając na te tereny, zostali zobligowani do bezwzględnego „wyłapania” niemieckich naukowców i przejęcia efektów ich pracy. Wszystko co wpadło w ręce Rosjan miało być wywiezione w wgłąb ZSRR.
Sudety poza czynnikiem bezpieczeństwa były także skarbnicą różnorakich złóż mineralnych, w tym najcenniejszego dla Hitlera – uranu. Do szczęścia brakowało mu tylko twardej wody, ale i ten problem rozwiązała fabryka Norsk Hydro w Norwegii (naziści okupowali Norwegię). Fabryka była jedynym na świecie zakładem produkującym ciężką wodę. Dzięki determinacji aliantów i sprytowi norweskich komandosów, udało się zniszczyć urządzenia fabryki, uniemożliwiając tym samym dostawy tego surowca.
W kwestii naukowców i ludzi pracujących przy przemyśle zbrojeniowym – lotniczym i atomowym – to trwała na nich oficjalna „łapanka”, zarówno ze strony wojsk amerykańskich jak i radzieckich. Kogo udało się schwytać, tego bezpardonowo wywożono na odpowiednią stronę. Dla Amerykanów cennym łupem były przykładowo postacie zbrodniarzy – Hubartusa Strugholda (prowadził prace nad kombinezonem dla lotników, wytrzymałym na skrajnie niskie temperatury oraz próżnię), Werhnera von Brauna (projektował rakiety) czy rzekomego samobójcę Hansa Kammlera (od ’45 szef badań nad Wunderwaffe i głównego specjalistę od eksterminacji więźniów).
Tuż po zakończeniu wojny, Marszałek Żukow zdał Stalinowi raport, w którym napisał, że jest przeświadczony o pozytywnym zakończeniu prac projektowo-konstrukcyjnych nad bombą atomową przez nazistów! Rosjanie z uporem maniaka uruchomili swoich agentów do poszukiwania tajnej wiedzy o tej broni. Jednym z efektów ich działań, była szpiegowska kradzież amerykańskiej dokumentacji z ich programu atomowego „Manhattan”.
Krążąca wokół Gór Sowich hipoteza o przeniesieniu w ten obszar finalnych badań nad „Wunderwaffe”, tylko sprzyjała żądzy Stalina nad ich zagarnięciem! Wszystkie raporty pochodzące od Sowietów i aliantów o coraz to ciekawszych znaleziskach w hitlerowskich „podziemiach” na terenie III Rzeszy, świadczą o bliskim osiągnięciu sukcesu „atomowego” Hitlera. Nazistowski zbrodniarz potrzebował na jakąś dłuższą chwilę opóźnić ofensywę sprzymierzonych. Ten czas był mu niezbędny do postawienia kropki nad „i” jego „najcudowniejszej broni”, która zmieniłaby bieg całej wojny i przechyliła szalę zwycięstwa na rzecz Niemiec. Dlatego też Alianci za wszelką cenę dążyli do zajęcia jak największego obszaru Niemiec, chcąc ich jak najprędzej spacyfikować i odciąć od prowadzenia dalszych badań.
Kolejnym argumentem dla „czerwonego cara” było dostępne na zachodzie zaplecze przemysłowe, które mógł zagarnąć dla siebie. Kopalnie węgla oraz pozostałe zakłady przemysłowe były więc łakomym kąskiem dla gospodarki Związku Radzieckiego, która po wojennej zawierusze była w katastrofalnym stanie. Stalin zakładał, że przenoszone przez hitlerowców zakłady, laboratoria i pracownie inżynieryjne wpadną w jego szpony, a tym samym największe „wynalazki”, broń i sprzęt techniczny. Miało to strategiczne znaczenie dla rozwoju i odbudowy powojennego ZSRR.
Tak też się stało. Konferencja w Poczdamie nakreśliła zachodnią granicę Polski – wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej. Tzw. Ziemie Odzyskane zostały przydzielone Polsce, a tym samym i Stalinowi… . Faktem stały się masowe wywózki wgłąb Rosji wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość materialną i naukową. Dlatego też dopuszczamy hipotezę, wedle której Niemcy nie mogli przenosić produkcji, czy też placówek badawczych w rejon Gór Sowich, z powodu ich nieukończenia. Pytanie tylko, gdzie ukryli dokumentację „Olbrzyma”? Czy „spakowana” w skrzyniach nadal spoczywa w sekretnych rewirach dolnośląskich sztolni? Całkiem prawdopodobne. Niemcy nie przypuszczali, że te ziemie zostaną im odebrane, a przecież mieli już pozytywne doświadczenia z ukrywaniem swoich działań pod powierzchnią ziemią, a wówczas pocichaczu, w konspiracji mogliby budować kolejną generację super broni, a w przyszłości z jej użyciem rozpętać III wojnę światową!
W momencie prowadzenia rabunkowej polityki przez Związek Radziecki, narodził się niemały problem transportu rabowanego mienia. Infrastruktura drogowo-kolejowa w Polsce, jak i ZSRR była w katastrofalnym stanie, głównie w wyniku prowadzonych działań wojennych. Nie było zatem łatwą sprawą prowadzenie transportu całych fabryk i innych zakładów wytwórczych w głąb Rosji. Najpewniejszą drogą w tamtym czasie było zatem morze, a najbliższym dużym portem Szczecin! Miasto zostało włączone w obszar tzw. „Ziem Odzyskanych” i od tej pory wąsaty Gruzin mógł wywozić ze wschodnich Niemiec co tylko zechciał.
Kolejnym miastem, w którym dokonano rozbiórki były Police. Tam też znajdowała się sporych rozmiarów fabryka benzyny syntetycznej.
Głównym celem Stalina było maksymalne osłabienie gospodarcze pokonanych Niemiec, a Dolny Śląsk był wówczas ich najbogatszym regionem. Kolejną kwestią do opanowania był punkt zapalny w sporze Polsko – Niemieckim o przyznane nam „Ziemie Odzyskane”. Stalin doskonale zdawał sobie sprawę z faktu niezaakceptowania nowej granicy przez powołany rząd Niemiec. Jedynym i słusznym gwarantem porządku i pokoju mogły być wówczas tylko wojska radzieckie, a dla nich musiały powstawać na obszarze Polski i Niemiec wschodnich tzw. „garnizony pokoju”, które mieliśmy okazję gościć przez jakieś 50 lat!
Wracając do tematyki Sudetów i ich znaczenia dla Moskwy. Region ten obfitował w uzdrowiska, domy zdrojowe i sanatoria, w których można było niepostrzeżenie kwaterować różnorakich naukowców, inżynierów i obsługę techniczną. „Kuracjusze” nie rzucali się w oczy i mogli pod przykrywką swobodnie pracować dla wschodnich towarzyszy.
Stalin przesuwając zachodnią granicę Polski otworzył sobie drogę do zagarnięcia wschodnich, tzw. „Kresów Wschodnich”. Ruch ten miał na celu odebranie nam jak największej ilości zasobów gospodarczych oraz powiększenie przedpola w razie alianckiego ataku. Polska miała stać się areną na której prowadzone będą główne działania wojenne! Teren na wschód od dzisiejszej granicy z Ukrainą obfitował w jedno z najstarszych zagłębi naftowych ze swoją rafinerią (5% światowego zapotrzebowania w ropę), największe wówczas uzdrowisko Truskawiec (około 300 hoteli, pensjonatów i willi), potężne bogactwo naturalne – czarnoziemie Podola oraz gęste lasy z przemysłem drzewnym, a także największy ośrodek narciarski w Bukowielu. Wszystkie nasze dobra narodowe wpadły bezpowrotnie w szpony radzieckich towarzyszy!
Mam nadzieję, że w jasny i przejrzysty sposób wyjaśniłem Wam znane mi powody przesunięcia zachodniej granicy Polski, a tym samym powód, dla którego Stalin miał takie parcie na zajęcie tych ziem. On od dawna miał ułożony w głowie plan, który krok po kroku skrupulatnie realizował.
Dziś Góry Sowie stają się coraz śmielej wyjątkową atrakcją turystyczną i miejscem do uprawiania sportów oraz turystyki. Naszą rolą – wszystkich mieszkańców i przyjezdnych – jest zadbanie o te ziemie i wykorzystanie ich potencjału w zbilansowany sposób dla rozwoju całego regionu. Góry Sowie wchodzące w skład Sudetów, to także ogromna dawka historii, którą powinniśmy wszyscy poznań i zapamiętać. Do zobaczenia na miejscu!
Przeczytaj także:
- Podziemny kompleks „Osówka” w Górach Sowich
- Armia Radziecka z nami od dziecka!
- Czy ARADO ma coś wspólnego z UFO?
- Bomby atomowe w Polsce!
#górysowie #samochodemnawakacje #riese