fbpx

MY NAME IS FIAT. DUŻY FIAT!

To ja – Polski Fiat! Opowiedzieć chcę, historię mą – dużego Fiata w kwiecie wieku, a tak na serio to rocznik mam ’86. Nie takim stary, gdyż na ulicy miast, ogląda za mną się mnóstwo ludzi, a w szczególności młodzież – współczesne pokolenie nie pamiętające lub nie znające głębokich westchnień rozmarzonych we mnie obywateli prl-u. Tak, tak, kiedy po erze pancernej Warszawy szczytem marzeń przeciętnego Kowalskiego stała się Syrenka, a niebiański w kształtach „Kredens” był wówczas pojazdem zjawiskowym, niezwykle nowoczesnym.

miłośników fiaciorów na szczęście nie brakuje! 😀

Mój starszy brat zjechał z linii produkcyjnej w listopadzie 1967 roku na Żeraniu. Ja dokładnie 19 lat później w barwach popularnej kości słoniowej, w wersji typu C, czyli klasycznej lub jak piszą w sieci „ceratowej” i zarazem najbardziej zubożałej. Przyczynił się do tego mocny kryzys w kraju, dlatego ówcześni włodarze szukali wszelkich oszczędności w każdym sektorze przemysłowym a więc i motoryzacyjnym.

Polskie Fiaty 125p rozchodziły się na eksport jak świeże bułeczki. Do dziś nakręcają kolejne kilometry na wysłużone koła. Kairskie taksówki oparte są na „dużym fiacie” i Polonezie – te auta przejechały w sumie miliony kilometrów i nadal nie zjeżdżają z areny!

W dniu narodzin ’86 otrzymałem imię FSO Warszawa 125p, a wszystko przez to, że w fabryce zaczęto obniżać jakość wykonania i włoski licencjodawca odmówił dalszego użyczania swojej marki „Fiat” w nazwie, a poza tym wygasała umowa licencyjna.

z przodu i z tyłu jest dużo miejsca i podróżuje się bardzo wygodnie
luksusowa tylna kanapa!

W okresie demoludów mieściłem się jedynie w sferze marzeń pospolitego obywatela – Kowalskiego. Moja cena była tak zaporowa (w granicach 180 tys. zł), że przy przeciętnej pensji wynoszącej ok. 3 tys. zł, zakup mnie mógł zostać dokonany tylko z pomocą przyznanych przez władze talonów dla zasłużonych państwu – przodowników pracy, za dewizy lub po prostu przy użyciu kombinacji, które były podstawą życia społecznego PRLu. W innych przypadkach byłem wręcz nieosiągalny.

Kokpit naprawdę bardzo elegancki 🙂

Zapewne zgodzicie się ze mną, że moja wspaniała linia do dziś wzbudza pozytywne emocje, szczególnie u młodych ludzi, którzy moją historię znają tylko z serialu „Zmiennicy”, kina polskiego z lat 70 i 80 a także licznych opowieści. Któż z dzisiejszych nowożeńców nie chciałby pojechać do ślubu właśnie ze mną!?
Przypominam – ja nadal zachwycam, mam dużo miejsca w środku, spokojnie mogę wziąć na pokład 5 osobową drużynę, mam wygodne kanapy i świetną widoczność dookoła. Na nogi posiadam dużą przestrzeń, podłokietniki, no i zwyczajowo otrzymane popielniczki, aczkolwiek współcześnie trudno wyobrazić sobie chociażby 4 pasażerów dymiących wewnątrz papierochy!

Centrum sterowania nagrzewnicą, ciepło / zimno, wentylator i światła

Jak widzicie na załączonym zdjęciu, ilość miejsca jakim dysponuję czyni ze mnie po prostu limuzynę! Pasów bezpieczeństwa dla jadących z tyłu nie posiadam, ale za to przednie fotele wyposażone są w zagłówki dla kierowcy i pasażera oraz pasy regulowane ręcznie (uciążliwe rozwiązanie przy zamianie kierowców). Z przodu dużo miejsca, elegancko zestrojona deska rozdzielcza z legendarnym paskowym prędkościomierzem (z biegiem lat pasek robi się wyblakły i jego prawdziwy mocny odcień czerwieni widać dopiero przy dużych prędkościach) oraz kolorowymi kontrolkami bez jakiegokolwiek symbolu (pokrywają się kolorystycznie ze współczesnym oznaczeniem ale nie mają nadrukowanych symboli).

Oryginalne zegary – cała gama kolorów bez opisu (trzeba nauczyć się który kolor czemu odpowiada, aczkolwiek nie różnią się one od tych współczesnych ) oraz kultowy termometr – prędkościomierz, zawsze wypłowiała do 70-dziesiątki / powyżej 120 oryginalna bycza czerwień 😉

Koło kierownicze zostało odpowiednio dobrane pod kątem manewrowania, gdyż nie wyposażono mnie we wspomaganie. Na postoju trzeba się nieźle nagimnastykować abym skręcił w którąś stronę – ale kto powiedział, że będzie lekko, a przy okazji kierowca ćwiczy mięśnie rąk i ich zwinność. Dużą różnicą pomiędzy autami chłodzonymi powietrzem a cieczą jest zamontowana u mnie nagrzewnica. Kierowca może ustawić ręcznie uchył przesłony według zapotrzebowania na ciepłe lub zimne powietrze i dodatkowo ma do dyspozycji dwubiegowy wentylator wtłaczający do wewnątrz powietrze.

zgrabny tyłeczek „polish cadillaca” 😉

Dobrze umiejscowione wyloty powietrza doskonale spełniają swoją rolę, w szczególności zimą jak i w czasie intensywnych opadów deszczu (antypara). W lecie brak klimy daje się we znaki i wówczas najlepiej otworzyć tylnie okna a przednie uchylić, w innym przypadku może nas trochę przygrzać a w szczególności odradzam siadanie na moje dermo-fotele – grozi lekkim poparzeniem 4 liter 🙂

W trakcie moich narodzin otrzymałem w przydziale od Państwa silnik o pojemności 1481cm3 i 82 KM! W porównaniu do małego Fiata i Syreny to moc nadzwyczajna! Do tego zamontowano mi 5-biegową skrzynię biegów stosowaną w Polonezach dla osiągnięcia jeszcze większych prędkości i zredukowania mojego apetytu na benzynę, bo przecież każdy spacer na dystansie 100 km po mieście oznaczał skonsumowanie co najmniej 10 litrów napoju benzynowego.

W latach siedemdziesiątych przygotowano dwie limitowane serie rajdowe – 1600 Monte Carlo i 1800 Akropolis. Zastosowano w nich silniki DOHC przejęte z PF 132p. Miały moc odpowiednio 98 i 105 KM. Dziś odtwarzane są w formie replik i są świadectwem naszej bogatej historii motoryzacji

Poniższe zdjęcie ukazuje w pełnej okazałości moją jednostkę napędową, a ostatnio w serwisie otrzymałem nową uszczelkę pod osłonę klawiatury, nowe kable zapłonowe i większość gumowych przewodów. Przeszedłem także regulację luzu na zaworach i nowe płyny ustrojowe. Aż chce mi się teraz jeździć!

Nasze rajdowe Fiaty 125p wielokrotnie startowały z sukcesami w największych międzynarodowych rajdach samochodowych – napis na tylnym błotniku Varsovie świadczy o udziale w najstarszym rajdzie świata Monte Carlo (Monaco), i o miejscu z którego nastąpił wyjazd nocny etap do Monaco. W tym przypadku „zlotem gwieździstym” nazywano miejsce z którego ruszały na start załogi startujące w rajdzie. Takich miejsc było w Europie kilka. Jednym z nich była Warszawa. Podobnież najdalej wysuniętym w historii zawodów był Mińsk w

Po dziś dzień mój motor chwalony jest za prostotę konstrukcji, za to, że byłem chłodzony cieczą a nie powietrzem, za nagrzewnicę, która oddaje tyle ciepła, że zimą w mojej kabinie jest jak w piekarniku i za to, że w ubiegłym ustroju moi użytkownicy cieszyli się względną niezawodnością, co w przypadku licznych usterek Warszawy i Syreny a także Małego Fiata 126p było niezwykle ważne dla mnogości moich atutów.

Jednostka 1.5 litra (82km) pochodzi z Poloneza. Motor lekko zmodernizowany i bardziej eko 😀

Pięciobiegowa skrzynia biegów pozwala mi rozwinąć większą prędkość, ale najlepiej czuję się jadąc maksymalnie do 120 km/h. Wówczas płynnie sunę do przodu a mój kierowca odnosi wrażenie, że zasuwa co najmniej amerykańskim cadillackiem, tyle że z polskim rodowodem. Jazda na 5 biegu z prędkością około 90 km/h pozwala na trasie zredukować spożycie paliwa do ok.7 litrów, co przy moich gabarytach i wieku uważam za przyzwoity wynik. W mieście niestety szybko głodnieję i mój apetyt na paliwo znacząco rośnie.

serce fiata

Godne pochwały są bez wątpienia moje hamulce. Posiadam tarcze hamulcowe na 4 kołach, do tego ze wspomaganiem! W moich młodzieńczych latach było to nowoczesnym rozwiązaniem technicznym, wszak reszta pojazdów w PRLu dysponowała jedynie hamulcami bębnowymi bez wspomagania.

Dlatego też w pierwszych latach produkcji umieszczano na tylnej szybie naklejkę z informacją „posiadam hamulce tarczowe ze wspomaganiem”. Miało to na celu przypomnienie dla jadących z tyłu, żeby zachowali większy dystans do fiata, bo po prostu ma krótszą drogę hamowania i narażony jest na zwyczajne wjeżdżanie w tył przez innych użytkowników drogi.

Pierwsze modele miały bardzo dostojny wygląd. Wszędzie widoczny był świecący się chrom, którego błysk przyciąga wzrok aż do dziś!

Podsumowując moją zjawiskową postać należy dodać, że moi bracia wielokrotnie świadczyli o swojej dobrej marce w licznych zawodach sportowych, filmach, serialach telewizyjnych i co najważniejsze każdego dnia na ulicach miast ciężko pracując na swoje utrzymanie. Czy ktoś z Was nie czuje w sercu sentymentu do mnie widząc jak dzielnie przemierzam kolejne kilometry na polskich i światowych drogach? Czy ktoś z Was widział jak daję radę wożąc pasażerów w upalne dni pod egipskimi piramidami? Z czystym sercem zapewniam Was czytelników o tym, że wpisałem się zaszczytnie na kartach historii polskiej i światowej motoryzacji i po dziś dzień jestem na chodzie i mknę przed siebie.

Czy współczesna motoryzacja będzie tak trwała jak pojazdy z moich lat, które pomimo kiepskiego wykonania i słabych materiałów dzielnie dojachały do współczesności i to jeszcze nie koniec tej podróży!

Zadbajcie o to abyśmy przetrwali w jak największej ilości i dumnie wozili swoich pasażerów z dumą jak na wielkiej brazylijskiej paradzie.
Do zobaczenia na światowych trasach!

⚒ Stara Kopalnia Wałbrzych i MOC MASZYN 🔥🚗

About

You may also like

Masz pytania, komentarze? pisz śmiało, ale z klasą :-)

Exit mobile version