fbpx

Armia Radziecka z nami od dziecka!

Hmm… zastanowię się chwilkę, jak Wam przedstawić to wyjątkowe miejsce – muzeum, w którym najważniejszy jest człowiek – gość, z którym „kustosz” nawiązuje osobistą relację i przyjacielską więź. Eksponaty to tylko dodatek do jego życiowej opowieści.

Z drugiej jednak strony, takie miejsca wzbudzają kontrowersje, szczególnie u ludzi wyjałowionych, bez wyobraźni historycznej, nie mających potrzeby jej zachowania. Osobiście, w żaden sposób nie mamy na celu promowania jakiegokolwiek totalitaryzmu! Zależy nam tylko na zachowaniu pamięci o minionych dziejach, miejscach i ludziach. Stąd ten reportaż.

Sprawa dotyczy Pana Michała Sabadacha, którego opowieści słuchaliśmy z zapartym tchem. Jego historia osadzona jest w czasach zimnowojennych gier, spisków i tajemnic, a akcja toczy się w niewielkiej wiosce Uniejowice (k/Złotoryi). Pan Michał, oficer Wojska Ludowego, z pasji artysta – malarz, działał po wojnie na zamku w Grodźcu, w którym prowadził swoją pracownię. Nie był komunistą, ale dzięki nim miał pracę i miał z czego żyć. Dla partii malował portrety i transparenty pierwszomajowe. Jego cała rodzina przyjechała do Uniejowic tuż po wojnie w ’47 roku. Otrzymała w ramach reparacji wojennych niemiecki dworek, w którym zamieszkali i prowadzili gospodarstwo rolne. Obiekt mieścił ponad 30 pokoi, w których pod koniec wojny mieścił się szpital polowy czerwonoarmistów.

Jak pamiętacie z historii (albo i nie) armia czerwona, przemianowana potem na radziecką, nie opuściła po wojnie terytorium Polski, tylko utworzyła na nim kilkadziesiąt garnizonów wojskowych. Stacjonowało w nich ponad 60 tys. osób narodowości radzieckiej. Dowództwo i sztab ulokowane były w Legnicy, w tak zwanym kwadracie.
Dworek Pana Michała. Przed przyjazdem zadzwoniłem do niego z zapytaniem, czy możemy przyjechać i zapoznać się z nim oraz jego muzeum. Bez namysłu odpowiedział, że tak!

Dworek Pana Michała w Uniejowicach – mieści ponad 30 pokoi!

W sobotnie przedpołudnie parkujemy naszego malucha centralnie przed dworkiem. Na powitanie wychodzi sędziwy mężczyzna, od którego czuć żołnierską ogładę. Wita nas bardzo serdecznie i zaprasza do środka. W centralnym punkcie sieni stoi wysoka i rozłożysta choinka, malowniczo udekorowana fikuśnymi bombkami i migającymi światełkami. Dookoła pomieszczenia, na wszystkich ścianach, wiszą gęsto pamiątkowe fotografie, dyplomy i zaświadczenia. Oglądamy z ciekawością selfie Pana Sabadacha z ważnymi postaciami ze świata polityki i wojskowości. Wszystkie nawiązują do wschodnich kręgów. Między innymi fotki z generałem Jaruzelskim i attache wojskowymi. Dostrzegamy też dyplom honorowy dla Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, za uratowanie żyda w czasie okupacji.

Sień i pokój gościnny w dworku
Dyplom honorowy dla Sprawiedliwych wśród Narodów Świata

Przechodzimy do pokoju gościnnego, z dużym stołem i kilkoma fotelami. To w nich zasiadali niegdyś radzieccy oficerowie. Pan Michał wraca po dłuższej chwili z tacą, na której niesie trzy szklanki wypełnione kawą, o intensywnym aromacie. Rozstawia je na stole i znika ponownie na kilka minut. Kawy podane są w szklankach z metalowymi koszyczkami. Przypominają nam się lata młodości. Z takiego sprzętu popijaliśmy za łebka czarną herbatę. Trzeba było uważać, żeby się nie poparzyć, ale sentyment pozostał. Kawka okazuje się w wersji „ochen silnyy”, tak, że łycha stoi, a serce bije jak oszalałe!. Gospodarz wraca z kolejną tacą, z której rozstawia na stole pokrojony chlebek i własnej roboty szynkę. To zagrycha – wtrąca ustawiając każdemu kieliszek.

Mundur Wojska Polskiego w którym Michał Sabadach poleci w tym roku do Moskwy

Po wypitej kawie pojawia się butelka z procentami. Jesteśmy zaskoczeni! Z jakiego powodu taka gościna – pytamy onieśmieleni? – u mnie każdy gość zasługuje na specjalne traktowanie – odpowiada gospodarz. Jest nam niezmiernie miło. Idzie kolejka – na prawą i lewą nóżkę. Prosimy o dalszy ciąg opowieści.

Pan Michał został odznaczony Krzyżem Zesłańców Sybiru

Jest rok 1970. Pan Michał maluje na zamku, pod który podjeżdża radziecki generał. Wchodzi do środka i wypytuje o hitlerowskie archiwum, w którym rzekomo Niemcy składowali dokumentację planu Barbarossa (atak Niemiec na Związek Radziecki w 1941 roku). Chce obejrzeć cały zamek. Pan Michał znając rosyjski oprowadza generała po wszystkich zakamarkach, tłumacząc co jest co. Oczywiście po archiwum nie ma śladu. W ramach podziękowań zostaje zaproszony do legnickiego „kwadratu”, w którym nawiązuje pierwsze znajomości ze stacjonującymi tu Rosjanami. W przyjaźni otrzymuje bezterminową przepustkę do radzieckiego świata, co owocuje częstymi zakupami w ich sklepach.

Ma to szczególne znaczenie w dobie kryzysu zaopatrzeniowego w PRLu. Mieszkańcom Uniejowic niczego nie brakuje. Pan Michał przywozi do wsi wszystko co uda mu się kupić u Rosjan. W stanie wojennym ma to szczególne znaczenie, w naszych sklepach brakuje wszystkiego. Michał Sabadach wstępuje do Niezależnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Pomimo tego nadal utrzymuje przyjazne kontakty z Rosjanami z Legnicy.

eksponaty wewnątrz dworku – szable, strzelby i stare fotografie

Uniejowicki dworek staje się kultowym miejscem spotkań radzieckich oficerów. Przyjeżdżają tu często, piją, jedzą i biesiadują. Mogą czuć się swobodniej niż za murami jednostki. Po kryjomu chrzczą dzieci i biorą ślub kościelny. Za takie akcje zostaliby odesłani karnie do ZSRR. W latach ’50 i ’60 władza radziecka zabroniła kontaktów Rosjan z Polakami. Wszystko odbywało się w konspiracji, jednakże wiele rodzin rosyjskich mieszkało w jednych blokach z polskimi. Wierchuszce ZSRR zależało jednak na bezproblemowym i cichym sąsiedztwie. Za wszelką cenę nie chciano aby mówiono, że sąsiedztwo Rosjan jest uciążliwe dla okolicznych mieszkańców. Uruchomiono nawet specjalną linię, pod którą Polacy mogli zgłaszać niewłaściwe zachowanie Rosjan. Często kończyło się to ich eksmisją i odesłaniem do Związku Radzieckiego. Jednym z przykładów takiej sytuacji, była ekranizacja miłosnej historii w filmie „Mała Moskwa”.

Major Michał Sabadach w mundurze Wojska Polskiego
gen. pułk. Wiktor Pietrowicz Dubynin /fot.Wikipedia/

Znaczącą postacią, którą poznał Pan Michał był radziecki generał Wiktor Dubynin – dowódca Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej w Polsce, pierwszy zastępca ministra Obrony Federacji Rosyjskiej. W kontekście wojskowym wybitna postać. Wcześniej dowodził w Afganistanie. Planował taktykę walki z Mudżahedinami i przeprowadził akcję wycofywania wojsk radzieckich z tego kraju. Jako dowódcy mówiono o nim, że umiał walczyć „małą ilością rozlanej krwi”. W stanie wojennym stał w gotowości bojowej z podległą dywizją na granicy z Polską (okolice Grodna na Białorusi). Z uwagą i zaniepokojeniem przyglądał się sytuacji w Polsce. Był przeciwnikiem interwencji zbrojnej i z nieskrywaną radością przyjął informację o wprowadzeniu przez Jaruzelskiego „stanu wojennego”. Wiedział, że ta akcja zażegnała „najazd” na Polskę.

Michał Sabadach w mundurze

Dubynin odpowiadał za operację wyprowadzania z Polski wojsk rosyjskich. W 1992 roku udzielił wywiadu do prasy, w którym pochwalił działanie gen. Jaruzelskiego i otwarcie potwierdził fakt zbrojnej interwencji gdyby nie stan wojenny. Oddał Dom Oficera GWAR kościołowi katolickiemu. Za te słowa i czyny naraził się niektórym szychom z Moskwy. Jako człowiek cieszył się dużym szacunkiem. Po marszałku Rokossowskim, był drugim tak znanym dowódcą w Rosji i Polsce. W 1992 roku, Jelcyn wzywa go do Moskwy. W listopadzie tego roku gwałtownie umiera… . Plotka głosi, że stał się niewygodny dla władzy i musiał zniknąć.

przy stole Pan Michał, Pan Franek, Pan Wojtek i ja – bardzo miłe spotkanie

W trakcie naszej opowieści dochodzi do kolejnego i miłego spotkania. Do dworku wchodzą dwaj panowie – dobrzy znajomi Pana Michała. Jednym z nich jest Pan Franciszek – szef legnickiego wydawnictwa i jedyny Polak, który mógł fotografować garnizon oraz Pan Wojtek – autor książek i artykułów prasowych o dziejach wojsk radzieckich przebywających w Polsce, a także Prezes Stowarzyszenia Pamięć i Dialog, którego celem jest badanie historii Legnicy po roku ’45. Pan Sabadach jest niezastąpionym źródłem żywej wiedzy historycznej o wojskach radzieckich w Polsce, i jest wykorzystywana do różnych publikacji. Panowie prezentują nam nowe publikacje o Legnicy i garnizonach radzieckich. Na jednej z książek Pan Wojciech pisze dla nas dedykację.

Tajemnice Garnizonów Radzieckich w Polsce

Wspólnie ruszamy do muzeum, które znajduje się w bocznej części dworku. Wewnątrz nie jest zbyt ciepło, pomieszczenie nie jest ogrzewane, jednak widok eksponatów i namacalna historia podgrzewają atmosferę. Każdy z Panów opowiada nam inną historię i pokazuje poszczególne eksponaty. Szczególną uwagę przywiązuję do modelu „pani pilotki” w czerwonej bieliźnie. Pan Franek w żartobliwy sposób opowiada o jej historii i zakupach bielizny u „chińczyków”.

MUZEUM ARMII RADZIECKIEJ I WOJSKA POLSKIEGO w Uniejowicach
Muzeum Armii Radzieckiej i Wojska Polskiego w Uniejowicach

Jest wesoło. Oglądamy popiersie Lenina. Pan Michał nazywa go „diabłem wcielonym”, który wyrządził ludziom wiele zła. Zachęca nawet do strzelenia go w łeb przy wyjściu! Każdy kto tu przyjedzie powinien pacnąć w ten łeb! – nakazuje kustosz muzeum. – był nawet taki jeden, co jak zdzielił Lenina, to w jego łbie zostało pęknięcie widoczne do dziś!.

Lenin regularnie dostaje w łeb!

Generał Dubynin przekazał swój mundur galowy. Inni oficerowie opuszczając Polskę podarowali swoje ordery, medale i odznaczenia. Wielu dołożyło mundury i różnoraki sprzęt wojskowy. Trafiły tu pięknie zdobione sztandary wyklętych organizacji. Za dworkiem urządzono ekspozycję radzieckich pomników, które przywożono tu z Legnicy, chroniąc je w ten sposób przed zniszczeniem. Stało tu m.in. popiersie marszałka Rokkosowskiego, które finalnie przewieziono do legnickiego lapidarium – cień gwiazdy.

Pan Michał na tle „dwóch pedałów z małą dziewczynką” – jak mawiają legniczanie

Raz w roku, w niedzielę, najbliższą po 9 maja (Rosjanie ten dzień traktują jako zakończenie II wojny światowej), w dworku organizowany jest ogólnodostępny piknik dla weteranów wojskowych, radzieckich żołnierzy stacjonujących w Legnicy oraz ich rodzin. Każdy kto chce może tu przyjechać i poczuć ducha tamtych czasów. Średnio odwiedzających jest około 300 osób!.

zdj. Franciszek Grzywacz – jedyny Polak, któremu pozwolono na fotografowanie życia Rosjan za murem „kwadratu”. Pomnik żołnierza Polskiego i Radzieckiego z małą dziewczynką dziękującą im za wyzwolenie Polski…

Na terenie legnickiego cmentarza urządzono Lapidarium – cień gwiazdy – do którego przeniesiono większą część radzieckich pomników, m.in. „dwóch pedałów z dziewczynką” – jak nazywali mieszkańcy dwóch żołnierzy – Wojska Polskiego i radzieckiego z małą dziewczynką posadzoną na ich ramieniu. Dla miłośników historii to bez wątpienia miejsce do odwiedzenia.
Całym sensem zapamiętania tej historii jest troska o jej zachowanie dla potomnych. Zacierając jej ślady skazujemy się w przyszłości na głupotę dziejową i łatwo wpadniemy w zastawione sidła manipulacji „lewymi” faktami. O wiele łatwiej ulegniemy dezinformacji i fakenewsom, nie mając wiedzy i nie mogąc się do niej odnieść. W ten sposób będziemy łykać ciemnotę i kit, dlatego warto studiować naszą historię.

Kartka z życzeniami na święta Bożego Narodzenia od Konsula Rosji w Polsce. Życzenia płyną także od Ambasadora Federacji Rosyjskiej w Polsce.

About

You may also like

Masz pytania, komentarze? pisz śmiało, ale z klasą :-)

Exit mobile version